Duet Myrczek & Tomaszewski – polskie poniedziałkowe zagranie z amerykańską, dżentelmeńską duszą.

Nawet najbardziej szara jesień nabiera tysięcy żywych kolorów, kiedy towarzyszy jej taki zbiór dźwięków. Ten duet nawiązuje do najpiękniejszych i najważniejszych etapów w historii jazzu. Niemal każdy z nas zna legendarne deuty z udziałem Franka Sinatry czy Tony’ego Bennett’a. Utwory, które pobudzają niezliczone ilości pięknych skojarzeń i wspomnień. To była przyjemność słuchania starego radia w wersji na żywo. Niemożliwe? Duet Myrczek & Tomaszewski udowadniają, że nie ma rzeczy niemożliwych. Bo kto by pomyślał, że Polacy potrafią stworzyć fortepianowo wokalny, męski duet, który będzie posiadał tak klasyczną, amerykańską duszę. Zmierzenie się z repertuarem składającym się z filarów muzycznej historii jest niezmiernie ryzykownym przedsięwzięciem, przy którym nie trudno o katastrofę. Wojciech Myrczek i Paweł Tomaszewski podjęli wyzwanie i udało im się z klasą, fasonem i nieprzesadzoną elegancją pokazać najlepsze emocje, które tkwią w takich utworach jak „Moon river”, „My funny valentine” czy „Imagine” Johna Lennona. Ten duet pokazał dzisiaj siłę znakomitego zestrojenia, przy którym nie zatraca się indywidualność każdego z muzyków. Sami powiedzieli, że najważniejsze jest dla nich głębokie i wielowymiarowe rozumienie utwory. Ich rozumienie jest wprost przekładalne na wrażenia publiczności. Kipią charyzmą, pomysłowością i dbałością o szczegół, ale nie gubi się przy tym ta iskierka, która powoduje, że są autentyczni, a nie mechaniczni. Ten wieczór należał do nich – Myrczek & Tomaszewski. Dziękujemy!

FOTO:

Michał Buksa,

Hubert Kalla