— Joshua Redman —
2.11.2017
CK Jazovia
Ready, steady, go! Lawina PalmJazz Festival 2017 ruszyła! W tym miesiącu już nic nas nie zatrzyma. Joshua Redman Trio!
To była inauguracja festiwalu na 200% mocy. „To już ósma edycja”, powiedział na otwarciu Krzysztof Kobyliński – dyrektor artystyczny. Nie było to jedna sentymentalne zarzucenie okiem wstecz, bo po chwili dodał, że z pewnością dobijemy do „okrągłych dziesiątych urodzin” palmjazzowego stylu życia, bo chyba tak to można nazwać.
Osadźmy się jednak w tym co tu i teraz. Godzina osiemnasta z minutami, kiedy umilkły głosy wprowadzenia, treści przestały mieć znaczenie, zaczęło się granie i klimat, który jest fundamentem PalmJazzowy wieczornych jazd bez trzymanki i hamulców.
Joshua Redman Trio
Jazzowe środowisko niejednokrotnie zakwalifikowywało go jako jedną z ciekawszych gwiazd tego pięknego gatunku. Choć On sam dystansuje się od wszelkich słownych laurek i orderów przypinanych do jego postaci, to dziś każda minuta koncertu była uzasadnieniem wszystkich epitetów, które na przestrzeni ostatnich 25 lat wypłynęły w jego kierunku w prasie, od krytyków lub fanów. W żargonie dziennikarskim powiedziałoby się, ze „ma dobrą prasę”. Zagrał osobiście, refleksyjnie, bo tak po prostu gra. Jego koncerty nie budują pompatycznej symboliki, nie stanowią pomników i legend. On po prostu świetnie i naturalnie powoduje, że odbiór tego, co wypływa z instrumentu jest maksymalnie doskonały. Siła genów i pozbawiona sztuczności umiejętność łączenia klasycznego nowojorskiego, prawie filmowego klimatu i improwizowanej, nieprzewidywalnej dzikości saksofonowego uderzenia. Zagrał żywo, sterował tempem. Jedną stroną ust dmie w saksofon, drugą porozumiewa się ze składem, z którym spontanicznie ustala solowe przestrzenie. Żargon miejski określiłby to mianem „nie ma lipy”. Nic dziwnego, są świetnie dobrani, kompatybilni i mają wśród swoich zdolności bezsprzecznego lidera. Joshua Redman od początku swojej muzycznej drogi miał piętno oczekiwań względem jego postaci, muzykalności i kariery. Oczekiwania miała też publiczność, która szczelnie wypełniła salę Jazovii. Żargonem publiczności przyklepmy tę relacje „było fenomenalnie”.
FOTO:
Michał Buksa