1 - 48
Pochodzi z Mauretanii, poznał wiele krain na całym świecie, tworzy w Paryżu, ale jego dzisiejszy koncert, to pierwszy kontakt z naszym krajem i z polską, niezwykle żywą, publicznością. Jeśli czegoś Polakom potrzeba w listopadowe wieczory, to właśnie tak słonecznych i radosnych dźwięków, które przenoszą nasze wrażenie w zupełnie inną strefę klimatyczną. Był znakomitym przewodnikiem po krajach swojego dzieciństwa i swoich doświadczeń. Duża otwartość, czarujące opowieści, ale największą wartością była muzyka, tak charakterystyczna i tak czuła w odbiorze, w pulsacje której angażował także publiczność. Selektywne oklaski brzmiały niczym instrumenty perkusyjne, a powtarzany przez publiczność głos, jak tłumny chór. Jego już niemal legendarna technika nakładania ścieżek dźwiękowych dawała wrażenie spotkania nie z jednym muzykiem, a z całym zespołem. Wprowadził nas w swój niezwykły świat, ale także poznał nasz świat i muzykę z Polski, gdyż sam koniec koncertu to spotkanie Daby Toure z Krzysztofem Kobylińskim i towarzyszącymi mu muzykami. W tym składzie wykonali dwa utwory, jeden z repertuaru Daby Toure, natomiast drugi to kompozycja Krzysztofa Kobylińskiego. I na tym by się koncert zakończył, gdyby nie wywołanie na kolejny bis w tej międzynarodowej, rozszerzonej formie. Tak sympatycznych, lekkich i pogodnych spotkań jest niewiele, a każde z nich są silnym akumulatorem pozytywnej energii dla słuchacza.